Po pierwszym zlaniu wina, przystąpiliśmy do drugiego jego zlewania.

Po pierwszym zlaniu wina  w dn. 18.12.2014 r. przystąpiliśmy do drugiego  zlewania. Na tym etapie zastosowaliśmy stworzony przez nas system przelewowy. Wiemy już, że kontakt wina z tlenem, zwłaszcza nadmierny kontakt, niekorzystnie wpływa na jego jakość, dlatego bez naszej pomocy i starannego zabezpieczenia wino mogłoby pogorszyć swe walory, a nawet się popsuć. Poniżej prezentujemy kilka słów o systemie jaki zastosowaliśmy.

Układ ten nie jest niczym innowacyjnym i odkrywczym. W swej idei wykorzystuje proste prawa fizyki znane już prawdopodobnie w czasach antycznych. Do rzeczy nowych, naszym zdaniem, można tu zaliczyć butlę z argonem i jej osprzęt, czyli reduktor i przewody PCV z odpowiednim atestem dopuszczającym do zastosowań spożywczych.

W skład naszego systemu wchodzą:

  1. dwa gąsiory na wino, jeden z winem do zlania, drugi pusty o podobnej pojemności – w naszym przypadku każdy po 25l;
  2. butla z argonem wraz z osprzętem z tzw. reduktorem – w naszym przypadku jest to podręczna,  łatwa do przeniesienia, butla o wadze 8 kg;
  3. przewody –  rurki z PCV, o długości 2m oraz średnicy wewnętrznej 8mm;
  4. zestaw rurek mosiężnych: dwie dłuższe 50cm oraz dwie krótsze 20cm z przeznaczeniem do przelewania wina z/do baniaków o pojemności od 5 do 25l;
  5. dwa szczelne korki z podwójnym układem otworów – w naszym przypadku korki o średnicy 48 mm;
  6. cztery sztuki opasek zaciskowych na przewody PCV.

System przelewowy do zlewania wina.

Podczas przelewania a właściwie zlewania wina znad osadu chcieliśmy uniknąć niepożądanego napowietrzenia nastawu. W tym celu zastosowaliśmy właśnie nasz układ, czyli po prostu układ naczyń połączonych tak jak na  powyższym rysunku. Przed zlewaniem wina obydwa gąsiory też zostały  wypełnione argonem. Pierwszy gąsior, ten z winem, wypełniliśmy argonem podczas pierwszego zlewania, czyli dn. 8.11.2014 r., jako formę jego zabezpieczenia przed utlenianiem, drugi bezpośrednio przed przystąpieniem do zlewania.

Oba baniaki wyposażone są w szczelne korki gumowe z układem dwóch otworów, w które wciśnięte zostały rurki mosiężne o różnej długości. My zastosowaliśmy typowe korki gumowe dedykowane do naszych baniaków z tym, że środkowy otwór uszczelniliśmy dodatkowym plastikowym elementem, prezentowanym poniżej.

Pierwszy baniak.

W pierwszym baniaku najdłuższa rurka mosiężna niemal sięga dna, druga zaś kończy się nad powierzchnią nastawu. W naszym przypadku zakończenie rurki dłuższej w pierwszym baniaku nie jest niczym blokowane – jest to zarazem wygoda, ale i utrudnienie, gdyż niewłaściwe (zbyt głębokie) osadzenie rurki mosiężnej może spowodować zassanie osadu z dna. W takim przypadku należy bardzo starannie ustalić poziom osadu na dnie i dostosować do niego położenie rurki. Podobnie zakończenie krótszej rurki mosiężnej w pierwszym baniaku nie jest niczym blokowane i dzięki temu można ją usadowić na odpowiedniej wysokości nad powierzchnią nastawu.

Jako czynnik wypierający ciecz z naszego pierwszego naczynia zastosowaliśmy sprężony argon. Końcówka krótszej rurki mosiężnej z pierwszego baniaka jest bezpośrednio połączona wężem PCV z wyjściem reduktora, co widać na poniższym zdjęciu.

Łączenie węża PCV z reduktorem.

Uwolnienie gazu z butli powoduje jego rozprężenie w baniaku pierwszym tuż nad powierzchnią wina. Gaz rozpręża się na całej powierzchni. Wzrost ciśnienia wewnętrznego i wystąpienie poduszki gazowej powodują wypieranie cieczy przez rurkę dłuższą, połączoną wężem PCV z identyczną rurką w baniaku drugim. W naszym przypadku wartość ciśnienia, jaka rozpoczyna przelewanie mieściła się w przedziale 1,5 – 2 atmosfer przy założeniu, że dysponujemy szczelnymi korkami i sprawnym układem. Wartość ta będzie musiała być utrzymana przez cały czas przelewu, gdy oba balony stoją na jednakowym poziomie. Gdybyśmy jednak baniak z winem umieścili o dwie jego wysokości wyżej w stosunku do pustego naczynia, wartość ta mogłaby być zmniejszona w trakcie przelewania i utrzymana na poziomie gwarantującym wypełnienie przestrzeni po ubywającym winie i uniemożliwiającym powstanie podciśnienia nad jego powierzchnią.

Podczas drugiego zlewania dokonaliśmy również oceny organoleptycznej naszego wina, ale o tym napiszemy w następnym artykule. Podsumowując ten etap prac, doszliśmy z Waldkiem  do wniosku, że powinniśmy lepiej rozpracować zagadnienie filtrowania wina.  Przeanalizujemy zatem możliwość rozbudowy naszego systemu przelewowego o urządzenie filtrujące, być może własnej konstrukcji.

Dziś prezentacja loga naszej inicjatywy „Nasze pierwsze wino” – pierwsza wersja w kolorze.

Przeczytaj również: