Zlewanie wina
Na tym etapie postępowania przy nastawie wina czerwonego, wspólnie z Waldkiem, przystąpiliśmy do zlewania wina znad osadu dn. 8.11.2014.
Mając na uwadze pierwsze symptomy utlenienia nastawy ze szczepem Seibel, zorganizowaliśmy, od zaprzyjaźnionego spawacza z Oblęgorka, butlę z gazem argon. Tak przy okazji, jest to miejscowość, gdzie znajduje się Muzeum Henryka Sienkiewicza. Warto odwiedzić to miejsce i zobaczyć dworek, w którym żył i tworzył Sienkiewicz, kolekcję zdjęć i pamiątek po tym pisarzu.
Zlanie młodego wina w naszym wykonaniu przeprowadziliśmy w dwóch etapach. W pierwszej kolejności ściągnęliśmy grawitacyjnie wino znad osadu z gąsiora, odprowadzając gumową rurką do zbiornika fermentacyjnego. Gąsior usadowiliśmy metr nad zbiornikiem. Koniec rurki gumowej zakończonej szklaną rurką włożyliśmy do gąsiora, nie stykając z osadem, natomiast drugi jej koniec ustami pociągając powietrze rozpoczęliśmy ściąganie wina, kierując strumień do zbiornika fermentacyjnego. Wino z dolnej części gąsiora ściągaliśmy ostrożnie tak, aby rurka nie zagłębiła się w osadzie. W drugiej kolejności wino przelaliśmy już bezpośrednio ze zbiornika fermentacyjnego przez lejek do uprzednio opróżnionego, ale umytego i zdezynfekowanego przez nas gąsiora. Po każdym opróżnieniu gąsiorów ewidentnie pozostawał osad. W przypadku wina ze szczepu Seibel pozwoliliśmy sobie na dodatkowe, dwukrotne bezpośrednie jego przelanie w celu wytrącenia nieprzyjemnego zapachu, po czym zasiarkowaliśmy go, dodając 1,5g pirosiarczynu potasu. Wszystkie nastawy z winem zabezpieczyliśmy przed ewentualnym jego utlenieniem, wprowadzając w niepełne baniaki argon. Technicznie najlepiej byłoby, aby korek miał dwa otwory, wówczas do jednego wprowadzilibyśmy argon, a drugim otworem wypchnięty zostałby tlen. Wyobraźcie sobie, że sommelierzy dla zabezpieczenia wina przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych na rynku polecają dyspenser, do którego zastosowano bezwonny i neutralny gaz argon. My natomiast w warunkach domowych, wprowadziliśmy argon bezpośrednio rurką przez otwór korkowy, delikatnie osadzając i przytrzymując ręką tak, aby wprowadzany gaz mógł wypchnąć tlen. Wówczas, po wypełnieniu argonem wolnej przestrzeni gąsiora do poziomu zajętości wina, korek podniósł się, dzięki czemu wiedzieliśmy, kiedy gąsior należy uszczelnić korkiem i rurką fermentacyjną (na zdjęciu poniżej prezentujemy tylko przymiarkę).
Przymiarka wprowadzenia argonu do niepełnego baniaka.
Bezpośrednie przelanie przez lejek (tu akurat Seibel).
Podczas zlewania, dokonaliśmy też oceny wzrokowej, smakowej i zapachowej naszych win. Razem z Waldkiem stwierdziliśmy, że wszystkie nasze wina nam smakują, ale gdyby pokusić się o uporządkowanie jakości naszych win według kolejności, to byłoby to tak: najlepsze wino ze szczepów Regent i Rondo, później ze szczepu Roesler, a na końcu ze szczepu Seibel. Poniżej przedstawiamy naszą krótką analizę na ten temat:
Szczep | Ocena wzrokowa wina | Ocena smakowa wina | Ocena zapachowa wina |
Regent z Rondem | Wpadające w granatową głęboką barwę. Sklarowne z połyskiem o żywym kolorze. Widoczny efekt łzy na ściankach kieliszka. Woda w rurce fermentacyjnej bulgocze raz na kilkanaście minut (lub rzadziej) – woda zmienia położenie po dłuuuższym czasie. | Absolutnie wytrawne, niesłodkie i mocno cierpkie o odpowiedniej kwasowości (zrównoważone). Wyczuwalny delikatnie alkohol. | Przyjemny i pociągający aromat. Wyczuwalne owoce borówki i jeżyn.
|
Seibel | Jasny ładny czerwony kolor, podchodzący pod amarant. Niesklarowane i trochę mętne. W trakcie fermentacji. Woda w rurce fermentacyjnej bulgocze ok. 2 razy/min. | Delikatnie słodkie i delikatnie cierpkie o odpowiedniej kwasowości. Zdecydowanie wyczuwalny alkohol – mocne wino. | Mała cierpkość. Nie umiemy zidentyfikować aromatu bo mało uchwytny ale wyczuwalny jest delikatnie zapach zgniłych jaj i jeszcze wyczuwalny ferment. |
Roesler | Ciemnoczerwona barwa. Sklarowane z wyraźnym połyskiem i efektem łzy na ściankach kieliszka. Woda w rurce fermentacyjnej bulgocze raz na kilkanaście minut (lub rzadziej) – woda zmienia położenie po dłuższym czasie. | Głęboki smak. Mocno cierpkie i niesłodkie o odpowiedniej kwasowości. Wyczuwalny delikatnie alkohol. | Przyjemny i urzekający aromat leśnych jagód. |
Tabela: ocena naszego pierwszego wina.
Ostatecznie po zabezpieczeniu wina przed utlenieniem, przetransportowaliśmy wszystkie nasze nastawy do piwnicy. Początkowa temperatura w piwnicy sięgała 18oC. Po tygodniu, tj. 15.11, kiedy na zewnątrz się ochłodziło, temperatura w pomieszczeniu spadła do 16oC.
Przetransportowane nastawy do piwnicy.
Według producentów alkoholi domowych zajmujących się produkcją wina domowego, młode wino należy zlewać znad osadu po osiągnięciu w nastawie planowanej zawartości alkoholu. Pierwsze zlanie win lekkich słabych do 10% alk. przeprowadza się po 3 – 5 tygodniach, win stołowych średnio mocnych 10 – 14% alkoholu, po 4 – 8 tygodniach, zaś win deserowych mocnych 14 – 18% alkoholu, po 8 – 18 tygodniach.
Na koniec doszliśmy do wniosku, że jednak zastosowana przez nas technika zlewania wina naraziła nasze młode wino na ryzyko jego utlenienia. Pozostawienie powietrza w gąsiorach częściowo wypełnionych winem, mogło sprzyjać kwaśnieniu. Natomiast zapach zgniłych jaj może też powstać, jeśli wino zbyt długo nie było ściągane znad osadu lub wskutek użycia silnie wybielonego cukru. W takich przypadkach należy przeprowadzić korektę poprzez przewietrzenie wina i dodanie pirosiarczynu potasu. W związku z powyższym, nasze następne zlanie wina znad osadu przeprowadzimy już w warunkach zapewniających szczelność.
Ja zlewam młode wino średnio co 2 tygodnie właśnie w celu uniknięcia powstania nieprzyjemnego zapachu. Ilość zlewań uzależniam od ilości „błota” jaka zostaje na dnie balonu. Nie wiem czy smak wina który mi odpowiada można „utrwalić” siarką? Nie jestem zwolennikiem stosowania chemii.