To już druga – po rocznej przerwie – edycja Burger Contest Kielce, której celem jest promowanie burgera jako pełnowartościowego dania oraz idei slow food.
Miałem przyjemność uczestniczyć w tym wydarzeniu jako członek Jury, zaproszony przez Żorża Ponimirskiego ze Street Food Polska. W zespole Jury zasiadli: wspomniany już Żorż – współtworzący Epicure Magazine, Big Boy czyli Mateusz Borkowski z GoogleBox, Krzysztof Omelaniuk – Scyzoryk Się Otwiera, czyli satyryczna strona Kielc i regionu oraz Michał Zawada sportowiec i pasjonat social mediów.
Do tegorocznego konkursu na najlepszego burgera w Kielcach przystąpiły następujące lokale gastronomiczne: Bohomass Lab, BÓ Burger & Fries, John Burg, Piwnica, Rockabilly Steakhouse & Whisky Bar, Punkt G.astro.
Od 13 do 18 lutego 2017 r. codziennie odwiedzaliśmy inny lokal. Degustowaliśmy i ocenialiśmy festiwalowe produkty w trzech kategoriach tj. burger klasyczny, burger dowolny i frytki.
Przy ocenie burgerów kierowaliśmy się określonymi wspólnie kryteriami m.in. smakiem, wyglądem/ podaniem, bułką, mięsem, atrakcyjnością i jakością dodatków, całej kompozycji oraz stosunku jakości do ceny. Zaś przy ocenie frytek kierowaliśmy się ich smakiem oraz dodatkami takimi jak sosy, zioła, ser, posypka etc. Interesowało nas również, czy frytki były robione na miejscu czy kupowane.
Podsumowanie festiwalu zaprezentował Żorż już tutaj.
Po burzliwej dyskusji naszego Jury i zakwestionowaniu wygranej Rockabilly przez inne lokale, podjęliśmy decyzję o zdyskwalifikowaniu ich burgera klasycznego z powodu użycia w nim, wbrew wcześniejszym ustaleniom, bekonu. Wielka szkoda, bo classic w Rockabilly bardzo nam smakował. Przypomnijmy zatem jeszcze raz wyniki.
Kategoria „Classic”
1. miejsce (89 pkt.), Boho.
2. miejsce (86,5 pkt.), John Burg.
3. miejsce (80 pkt.), Bó Burger & Fries.
Kategoria „Free Style”
1. miejsce (137 pkt.), Rockabilly.
2. miejsce (133 pkt.), Boho.
3. miejsce (128,5 pkt.), John Burg.
Kategoria „Frytki”
1. miejsce (77 pkt.), Boho.
2. miejsce (58 pkt.), Bó.
3. miejsce (57,5 pkt.), John Burg.
Jako miłośnik Bachusa i amator winiarstwa, wtrąciłem swoje pięć groszy, ponieważ po raz pierwszy w życiu chciałem spróbować połączenia wina do burgerów. W związku z tym, razem z szanownym Jury, w ostatnim dniu naszej pracy konkursowej w restauracji Bohomass Lab, zdegustowaliśmy polecane przez winiarzy wina z naszego Świętokrzyskiego, a dokładniej rzecz ujmując z Sandomierskiego Regionu Winiarskiego. Oczywistym jest, że to właśnie piwa lub dobrze zrobione lemoniady świetnie pasują do burgerów, ale naszym zdaniem (co dla wielu było zaskoczeniem) pasują także i wina. Tak!
Ma Fo z Winnicy Płochockich.
Dlatego zdecydowaliśmy się połączyć wybrane polskie wina jakościowe, charakteryzujące się intensywną teksturą do jedzenia bogatego w różne składniki, jakie zapewniają nam właśnie burgery. Teksturę wina odczuwamy jako wrażenia sensoryczne w naszych podniebieniach. I tak dla przykładu, kiedy wino w ustach jest cierpkie i szorstkie, to daje wrażenie ściągania na policzkach. Kiedy wino w ustach jest gładkie i przyjemne, to daje wrażenie krągłości. Kiedy natomiast odczuwamy ciężkość, to mamy wrażenie obcowania z winem „pełnym ciała” – tak odczuwana jest kombinacją alkoholu, ekstraktu, kwasów, gliceryny. Ciało wina odczuwa się na podniebieniu, jako pełne, mięsiste, ciężkie. W przypadku braku ciała, możemy mieć wrażenie, że wino jest wodniste, charakteryzuje się niskimi poziomami alkoholu i ekstraktu. Przypomnijmy sobie jeszcze, że ekstrakt wina, to jest wszystko to, co zostaje w winie po odparowaniu wody i innych substancji lotnych, a więc: kwasy, cukry, glicerol, substancje mineralne, barwniki, białko itp.
Cuvee z Winnicy Modła.
Naszym zdaniem do burgera wysmażonego medium lub well done, możemy pokusić się o takie czerwone wino wytrawne, które jest wyraziste, ma sporą kwasowość, a co najważniejsze, żeby całkiem nie przyćmiło potrawy – jak potwierdził nam Pan Mariusz Kamiński z „Wehikułu Smaku”. Przy mniej wysmażonych burgerach możemy pokusić się raczej o wina lżejsze. Bogactwo burgera, jego konsystencja, ciężkość i znaczna zawartości tłuszczu, możemy też łączyć z winami białymi o znacznej kwasowości, produkowane przez naszych rodzimych winiarzy na bazie takich szczepów jak Sauvignon Blanc, Riesling, Hibernal.
Sandomirius z Winnicy Sandomierskiej (a w tle zapracowany Żorż).
Przyjemność z jedzenia jakościowego burgera z lekko tłustym, mielonym i grilowanym mięsem wołowym, chrupiącą bułką i atrakcyjnymi dodatkami w połączeniu z lampką wina może stanowić naprawdę idealne połączenie. Stąd też podjęliśmy próbę połączenia smaków burgera z winem Ma Fo z rocznika 2015 z Winnicy Płochockich, stworzonego na bazie szczepów Marechal Foch i Rondo. Wino Ma Fo charakteryzowało się głęboką nasyconą barwą i dobrą konsystencją, było mocno zbudowane i gorące w ustach. Połączyliśmy również burgera z winem Cuvee z rocznika 2015 z Winnicy Modła, powstałym w wyniku połączenia szczepów Cabernet Sauvignon, Leon Millot, Merlot, Blaufrankisch i Pinot Noir. Wino Cuvee odznaczało się w smaku owocami leśnymi i sporą kwasowością wiśni. Ciekawym też połączeniem z burgerem było wino Sandomirius z rocznika 2015 z Winnicy Sandomierskiej ze szczepu Regent. Wino Sandomirius cechowało się wyraźnie aromatem słodkiej kawy, a w smaku było lekko taniczne, umiarkowanie kwasowe, co sprawiało, że z czasem nabierało temperamentu.
Na koniec chcemy się podzielić refleksją. Choć jesteśmy dopiero na początku naszej drogi winiarskiej, to czasami może nam się wydawać, że to nie ma sensu, szczególnie wtedy, kiedy napotkamy różne kłody na swojej drodze życiowej. Dlatego warto próbować jak pisał Winiacz „…nawet zaskakujących połączeń … o których byśmy nawet nie pomyśleli”. Serdecznie dziękujemy za udostępnione nam win oraz szanownemu Jury za wytrwałość w ciężkiej pracy podczas tegorocznego Burger Contest Kielce 2017.